Wygnij się, a nie daj się – jak mawia powiedzenie. Nowe fish-eye’owe szkło już poznaje kolegów, a raczej koleżanki szklanki. Siedzą, piją, lulki palą. Szklanka, huśtawka, swawola, ledwo torby nie rozwalą, hejże hola. Jakoś tak.
Zenitar jest w pełni manualny – przesłona oraz ostrość (można używać Av, chociaż lepiej M). Kąt pola widzenia na FF wynosi ok. 160 stopni (a nie 180). To solidna radziecka konstrukcja – metalowa budowa, wielowarstwowe powłoki antyrefleksyjne, szklane soczewki. Obiektyw zbudowano na podstawie technologii wykorzystywanych w rosyjskim przemyśle obronnym oraz badań kosmosu, więc wiadomo, że mamy do czynienia z konstrukcją niemal niezniszczalną.
Optycznie ma lekką tendencję do przepaleń o ok. +1 EV (szczególnie uwidacznia się to w kontrastowych sytuacjach, hhmm, jakieś uśrednianie światła z najjaśniejszych i najciemniejszych miejsc, może coś z pomiarem światła?).
Trochę testowałem i w przypadku ostrzenia na nieskończoność jest podobnie optycznie, jak w oryginalnym szkle Canona. Stosunek ceny do jakości jest baaaaaardzo zachęcający. W przypadku podpięcia do cropa (jeszcze mam), mamy ultra szerokokątny obiektyw (ok. 24 mm, czyli ok. 84 stopnie). I nie zniekształca jak fish eye, a szeroki kąt…
W skrócie:
Na +
- solidne wykonanie
- stosunek ceny do jakości
- przy niedoświetleniu zdjęć wychodzi fajna chropowatość i szum
Na może -:
- lepiej się nie nastawiać, że będzie ostry od f2.8/4
- dostępność (obiektyw z mocowaniem EF, bez przejściówek)
- trzeba uważać na swoje nogi ;-)
- nie wpisuje do zdjęcia wszystkich danych obiektywu (EXiF)
2 komentarze do“Wyginam Łuków – kolorowo i bajkowo”
pogmatwane, małomiasteczkowo i niesymetrycznie
ohhh zakochałam się w tych zdjęciach !