content top

Dni Łukowa 2009

Dni Łukowa 2009

Trzy dni – tyle trwały Dni Łukowa. Od piątku do niedzieli. Trzy dni tańców, hulanek i swawoli? Broń Boże. Nasi włodarze w tym świętowaniu dbają bardziej o promowanie siebie (prym wiodą burmistrz Zbigniew Zemło i przewodniczący rady Jerzy Kamiński). Bo trudno powiedzieć, żeby czytanie bajek przy fontannie, przegląd orkiestr dętych, msza św. przy pomniku Jana Pawła II, jakieś debaty przyciągały większe zainteresowanie niż setkę ludzi. Pewnie wychodzą z założenia, że setkę to oni wolą wypić w domu, a nie biesiadować na sobotniej biesiadzie, gdzie piwo sprzedają po 5 zł (Królewskie czy Warka – oba niedobre). Od wielu lat to samo. Dni Łukowa są potrzebne, łukowianie je lubią, ale zawodzi kreatywność. Ilość ważniejsza niż jakość. Po co pompować Dni Łukowa zwietrzałym i tym samym powietrzem rok w rok. 7 godzin niedzielnej gali przy fontannie? Niezliczone ilości artystów, zespołów ludowych i nie tylko oraz tancerzy. Impreza, na którą pójść wypada, a nie taka, że się chce. Aha, wręczono też Łukowskie Złote Niedźwiedzie. Idea nagród zacna i godna uwagi. Głównym warunkiem otrzymania misia jest albo rocznica, albo jubileusz, albo staż, albo ?lecie” istnienia. Takie kurtuazyjne uhonorowanie. Konkretnego uzasadnienia raczej nie ma, trzeba się samemu domyślać. Szczególnie polityczne podlizywanie widać przed wyborami. Radny Leonard Baranowski dostał misia pewnie za ?Panie burmistrzu, ja nie wiem, ale…”. A radny Jan Wrzosek czy przewodniczący Jerzy Kamiński? Albo Bogusław Jazurek. Wszyscy radni koalicyjni z tego samego obozu. Najmocniejszym punktem był jednak Paweł Kukiz z Piersiami. Wydział promocji łukowskiego magistratu ma nosa do trafnych wyborów w przypadku doboru muzyków. To się...

Czytaj dalej

Misski łukowskie, stalowe i białogłowe, czyli Wybory Miss Ziemi Łukowskiej

Misski łukowskie, stalowe i białogłowe, czyli Wybory Miss Ziemi Łukowskiej

Podczas Dni Łukowa ma miejsce coś takiego, jak wybory Miss Ziemi Łukowskiej. Właściwie nie są to wybory sensu stricto. Można określić je jako konkurs z nagrodami o charakterze ludycznym. Nie ma nawet regulaminu. Info: Zdjęcia są pod tekstem, czyli dość daleko. Jak ktoś nie chce czytać, niech ogląda. Biuro Miss Polonia nie ma pojęcia o tych wyborach. Nie są one więc brane pod uwagę na wyższych etapach. Dziewczyny, które myślą o pracy modelki i pokrewnych zawodach, niech nie mają złudzeń i sobie odpuszczą. Miss Ziemi Łukowskiej w żadnym stopniu nie przyczyni się do wybicia. Bądź co bądź, nie można zdawać się na małomiasteczkowe konkursy, w którym zasiada quasi-jury. Może i szacowne, ale w ponad 70% mające nikłe pojęcie o konkursach piękności i piękności jako takiej. Wynika to z jednego faktu – w jury zasiadają sponsorzy, którzy dali najwięcej kasy. Oni nie muszą się znać. Lepiej próbować stać się zauważalnym, ale wyżej (choćby Miss Ziemi Siedleckiej i Lubelszczyzny) i samej (agencje modelek w większych miastach czy http://www.maxmodels.pl). Łukowski konkurs z nagrodami tego za nikogo nie zrobi. Zresztą, przysłuchując się dziewczynom, o tym kim chcą zostać i co robić, nie było mowy o pracy modelki, itp. Przypatruję się już od kilku lat tym „wyborom”. Niedociągnięcia zaczynają się już na etapie organizacyjnym. A organizatorem jest OSiR w Łukowie. Bo jak można podchodzić na poważnie i z zaangażowaniem do konkursu, który zaczyna się organizować na miesiąc przed imprezą? 3 tygodnie na próby choreograficzne w maju/czerwcu (czyli dość intensywnym okresie szkolnej nauki)? Wolne żarty. Ale uzasadnione, bo przecież konkurs ma być zabawą, nie? Pewnie tak jest, ale takie podejście nie zwalnia do zapięcia konkursu na ostatni guzik. A jest inaczej – w efekcie robi się go metodami chałupniczymi. Jakieś próby w popękanym basenie lub obskurnej świetlicy (jak pada deszczyk). Złote myśli i uwagi dyrektora OSiR (dowcip tak ostry, że można się psychicznie skaleczyć :-] ). Stres, nerwowość, pretensje podczas prób i po konkursie (czasem uzasadnione, czasem nie, ale to wynika tylko i wyłącznie z organizacji – czyt. łapu-capu). Wyjścia dziewcząt podczas niedzielnej gali, to praktycznie formalność, bo decyzje o tytułach zapadają wcześniej… A propo – quasi-jury nie zawsze siedzi podczas poszczególnych wyjść dziewczyn… Wpadki techniczne dźwiękowców – potrafię zrozumieć 1-2 razy, ale nie ciągle. Z roku na rok, zawsze musi się coś takiego przytrafić. Bardzo deprymujące dla dziewczyn.W tym roku dziewczyny ograniczyły się tylko do przedstawienia – z imienia i nazwiska lub tylko imienia (trochę dziwne…). Krótką informację o pannach serwował dyrektor OSiR ;-]. Więc trzeszczący lub milknący mikrofon został wykluczony. Zdarzył się nawet cud – Zbigbniew Biaduń – nie komentował, nie żalił się i nie wypominał nikomu niczego. Fanfary. Pocieszające jest to, że z roku na rok nagrody...

Czytaj dalej
content top