Kilka zdjęć z ostatniego fotograficznego wyjazdu – sierpień 2009 r. Tylko (lub aż) kilka, bo na tyle jest pozwolenie ;-].
Ania jest z Dorohuska, Paweł z Chełma. Są ze sobą już ponad 12 lat. Byli drużbami u Anety i Artura, czyli majowej pary z pleneru wiatrakowo-rzepakowego. Fotoreportaż ślubny był trudny, ale owocny. 3 razy ładowałem akumulatory do aparatu (z plenerem 4).
Pobudka o 4 rano (ojoj, mój tryb codziennego funkcjonowania zaczyna się ok. 11:00, ale podobno kto rano wstaje, temu Pan Bóg coś tam…). Przystanek (uff, dobrze że 100 metrów od mieszkania), bus (przypomina się kawałek bydgoskiej kapeli Variete American Way i fragment „zgniatali mnie, rodzinny król, kierat, rozpacz i miasto”). Świetna muzyka…
Kierunek Lublin, za oknem miga blady świt i leniwie wschodzi słońce. Najpierw – powoli – jak żółw – ociężale, ciężko, ospale… Potem promienie buch! Koła busa – w ruch! Zieleń, zieleń, zieleń lip i topól, popielaty brąz świeżo zaoranych pól. Uciekające białe linie na niemrawym asfalcie wojewódzkiej 808. Właściwie ten asflat jest tak styrany i zmęczony, że przechodzi to na wszystko wokół. Lublin. Okazuje się, że połączenie z Chełmem jest całkiem niezłe, wystarczy poczekać raptem 3 kwadranse. Jadziem. Wyżyna Lubelska – jakieś rzepaki, pszenica, pagórki większe i mniejsze. Wysiadka o 9 rano, ekstra połączenie.
Chełm. Ładne, uporządkowane miasto, niska zabudowa, dworkowate kamienice, kilka parków. 70 tysięcy ludków.
I do roboty.
Przygotowania u dwóch fantastycznych dziewczyn (niezłe agentki, domyślcie się o czym rozmawiają babki u kosmetyczki/fryzjerki, hi hi). Dom Pana Młodego, podróż retro wozem do Domu Pani Młodej (Drohiczyn). Ceremonia w Kościele Rozesłania św. Apostołów – wspaniałe freski i barokowa ornamentyka. Przyjęcie weselne w hotelu „Trzy Dęby” – elegancka, hotelowa restauracja. Miniplener – support drużbów – Ani i Łukasza. O 4 rano „spać, iść spać”. 24 godziny na nogach, aż mi obcasy poodpadały ;-]. Plener miał być rano lub po południu. Ostatecznie przełożyliśmy na kilka dni później. Znów wyjazd – tym razem do Lublina. Miejsce – Ogród Botaniczny, podlubelskie łąki, pola, powrót na Plac Zamkowy. „Dużo pracy, kruca bomba, dużo pracy”, że strawestuję vabankowski tekst.
Reprezentacja docelowa (jak to poważnie brzmi!) – 2 fotoalbumy w ekoskórze, format 30×30 cm (poligraficzne giganty…), metalowe narożniki, grube karty, fotoboard, komplet odbitek na papierze metallic/portra (są we wszystkich pakietach, mimo że nie jest to wszędzie wspomniane…), 2 minialbumy (niestety, już nie ma ich w żadnym pakiecie), 2 płyty CD w pudełkach z papieru fotograficznego. Zdjęcia na płycie działają jak galeria www (można wrzucić na serwer i będzie śmigać).